Ewolucja. Idea masońska

British Royal Society było centrum machiny propagandowej, która mówiła ludziom, co to jest nauka.  twierdzenia podnoszone przez Towarzystwo stanowiły przedłużenie ich okultystycznych doktryn. Teoria ewolucji nie jest niczym więcej. W książce „The Meaning of Masonry” W.L. Wilmhurst obnażył światopogląd leżący u podstaw nowej, masońskiej nauki:
„Przekształcenie człowieka w nadczłowieka  było zawsze celem antycznych misteriów. Prawdziwym celem współczesnej masonerii nie są kwestie społeczne i charytatywne- co do których przywiązuje się taką wagę ale przyspieszenie duchowej ewolucji tych, którzy pragną udoskonalić swoją naturę i sprawić, by była bardziej podobna do natury bóstwa. Jest to nauka, królewska sztuka; którą praktykować może każdy z nas.  Wstąpienie do masonerii w jakimkolwiek innym celu niż zgłębianie praktykowanie tej sztuki oznacza niezrozumienie jej znaczenia.”
Dalej w swojej książce Wilmhurst rozwija ten temat:
„Człowiek, który powstał z ziemi i wyewoluował z niższych stworzeń  do swojego obecnego stanu racjonalności, musi dokończyć dzieła swojej ewolucji -stać się boskim stworzeniem, zjednoczyć swoją świadomość z Wszechwiedzącym. To właśnie było i jest jedynym celem wszystkich inicjacji.”
Ewolucja głosi to samo kłamstwo, które było głoszone w ogrodzie Eden- jakoby człowiek mógł stać się doskonały, boski dzięki własnym wysiłkom dzięki wiedzy, nauce. Poprzez użycie idei ewolucji masoneria sprzedała masom okultystyczną ideę stawania się pod płaszczykiem nauki.  Wiarę, że człowiek stopniowo ewoluuje w oświecone bóstwo.
Czego wielu także nie wie, to to, że podstawy idei ewolucji nie zostały stworzone przez Karola Darwina. Według Encyklopedii Masonerii Mackey’a zręby teorii powstały dzięki dziadkowi Karola, Erazmusowi Darwinowi. Doktor Erazmus Darwin był pierwszym człowiekiem w Anglii głoszącym idee, które później zostały wykorzystane przez jego wnuka, Karola Darwina i nazwane teorią ewolucji. Karol Darwin napisał w 1859 „Pochodzenie gatunków”.  Erazmus Darwin był założycielem masońskiego „Lunar Society” (Towarzystwo Księżycowe). Według Iana Taylora, Towarzystwo Księżycowe działało pomiędzy 1764 a 1800 r. i było bardzo wpływowe. Potem przekształciło się w British Royal Society. Nazwa „Towarzystwo Księżycowe” wzięła się stąd, że jego członkowie spotykali się raz w miesiącu podczas pełni księżyca. To być może stanowi nawiązanie do bogini księżyca Asztarte. Wśród „lunatyków” (jak sami siebie nazywali) znaleźli się tacy luminarze jak przemysłowiec John Wilkinson, inwestor James Watt, wytwórca Matthew Boulton, chemik Josef Priestly, Josiah Wedgwood i ojciec-założyciel USA Benjamin Franklin. Ci ludzie, także inni członkowie Towarzystwa nosili tytuł „Kupców światła”. Jak podaje Encyklopedia Masonerii Mackey’a:
„Przed przyjazdem do Derby w 1788 doktor Erazmus Darwin został masonem w prastarej 2. loży Szkocjii Cannongate Kilwinning. Sir Fracis Darwin, jeden z synów doktora, został masonem w 253. loży Tyrian w Darby w 1807 lub 1808. Jego syn Reginald został masonem w loży Tyrian w 1804. Karol Darwin nie pojawia się w zapiskach loży, choć jest bardzo możliwe, że tak jak Francis, był masonem. W 1794 Erazmus Darwin napisał książkę o nazwie „Zoonomia” poświęconą teorii ewolucji. Podstawą teorii była okultystyczna koncepcja stawania się-proces stopniowego osiągania boskości. Nawet wcześniej wpływowy mason John Locke, członek British Royal Society wykorzystywał hinduską ideę reinkarnacji przywiezioną do Anglii przez Kompanię Wschodnioindyjską do sformułowania własnej teorii ewolucji. British Royal Society zaakceptowało jego ideę. Popierała go także rodzina Darwinów (przodkowie Erazmusa i Karola).  Dwa stulecia później idea ewolucji została wykorzystana przez Karola Darwina i tak powstała książka „O pochodzeniu gatunków”.  Teoria ewolucji miała więc okultystyczne źródła. Idee te były rozwijane przez masonów, zanim zostały poznane przez publiczność za pośrednictwem książki Darwina.
Dezim powstał, bo ludzie nie byli w stanie objaśnić powstania ziemi etc. bez udziału Boga. Ludzie rozumieli, że rzeczy nie powstają od tak sobie, bez planu i celu. Jeżeli wrócimy do domu i znajdziemy tam słonia, pierwszą rzeczą, o którą zapytamy, będzie: czyja to sprawka? Jak dostał się do domu? Rozumiemy, że słonie nie pojawiają się przez przypadek. Rzeczy, które powstają, mają swojego  twórcę, dlatego głów. Jeżeli życie mogło powstać poprzez reakcje chemiczne, nie potrzebujemy Boga do wyjaśnienia fenomenu życia. Problem teorii ewolucji to pytanie, jak życie mogło powstać z materii nieożywionej. To idea samorództwa, spontanicznej kreacji- jedyna możliwa podbudowa ideologiczna dla ewolucji. Louis Pasteur pisał:
„Idea spontanicznej kreacji byłaby zalążkiem. To byłoby stworzenie życia; rozwiązałoby to podstawowy problem. To byłoby stworzenie życia; rozwiązałoby to podstawowy problem. Bóg jako twórca życia nie byłby już potrzebnym. Byłoby to przejście od materii do życia, dzięki warunkom zewnętrznym i właściwościom materii. Zastąpiłaby go materia. Bóg byłby uważany za odpowiedzialnego jedynie za poruszenia w skali kosmicznej.”
Czy życie mogło powstać bez udziału Boga? Najważniejsze pytanie. Po przeprowadzeniu testów naukowych idea spontanicznej ewolucji została odrzucona jako niemożliwa- co potwierdza prawo biogenezy. Tak być nie mogło. Żadna mieszanina chemikaliów i materii nieożywionej nie mogła sprawić, że powstało życie. To powinno spowodować, że teoria ewolucji zostanie zarzucona. Niestety, nie spowodowało to, że „ludzie nauki” przestali ją głosić. To przykład na to, jak nauka staje się wiarą. Jak filozofia zostaje przestawiana jako fakt nie podlegający dyskusji. Całą sprawę streszcza następujący cytat z dra George’a Walda, noblisty za odkrycia z dziedziny biologii, emerytowanego profesora biologii z Uniwersytetu Harvarda:
„Co się tyczy powstania życia, istnieją tylko dwie możliwości: samorództwo i spontaniczna ewolucja albo nadprzyrodzony akt kreacyjny Boga. Nie ma trzeciej możliwości. Spontaniczna ewolucja- życie powstałe z materii nieożywionej okazała się niemożliwa na drodze badań Louisa Pasteura i innych 120 lat temu zostaje nam więc jedyna możliwa konkluzja: życie powstało dzięki aktowi twórczemu Boga. Nie zaakceptuję tego filozoficznie, ponieważ nie chcę wierzyć w Boga. Dlatego wybieram wiarę w to, co według mnie jest naukowo potwierdzone jako niemożliwość.”
Dowody wskazują na jakiś rodzaj umysłu, który stworzył świat. Karol Darwin także to chcąc- nie chcąc, zauważał:
„Naturalna selekcja, wiedziona nieomylnym instynktem, wybiera najlepsze osobniki.”
Cytaty jak te wskazują, że natura ma umysł, bo jak coś nieobdarzone rozumem może wybierać, podejmować decyzje.
Ideę, jakoby z nieożywionej materii mogło powstać życie, znajdziemy w starożytnej kabale. Chodzi o tzw. Golema. Jak napisał Izaak Singer:
„Idea golema zakłada, że  materia nieożywiona ma w sobie życie- że można ją ożywić. Czym są dzisiejsze komputery i roboty, jeśli nie golemami? Talmud opowiada o tłumaczu imieniem Rava, który stworzył człowieka używając tej tajemniczej mocy. Żyjemy w epoce wytwarzania golemów. Granica między nauką a magią zmniejsza się.”
W artykule „Towards the New Science of Life” naukowiec Jonathan Tennenbaum napisał:
„Łatwo jest obecnie wykazać, że darwinizm jedna z podwalin współczesnej biologii  jest niczym innym, jak rodzajem sekty. Sekta religijna. Nie przesadzam. [Darwinizm] nie ma żadnych podstaw naukowych. Tak zwana teoria ewolucji Darwina oparta jest na absurdalnie irracjonalnych założeniach. Nie są one rezultatem badań naukowych ale zostały sztucznie stworzone dla zrealizowania celów politycznych i ideologicznych.”
Karol Darwin jest kimś w rodzaju naukowego proroka- głosicielem nowej ewangelii, która stanowi właściwie najstarsze kłamstwo świata. Według niego dążymy do osiągnięcia boskości przez oświecenie i wiedzę, „stajemy się”, jak mawiają okultyści. The Royal Society zaprezentowało światu tę teorię jako bezdyskusyjny fakt i dziś media i system edukacji robi to samo. Masy są manipulowane dzięki kontrolowanemu przepływowi informacji. Ludzie wierzą ślepo w ewolucję po prostu dlatego, że powiedziano im, że taka jest prawda. Taki był plan. Masy są manipulowane dzięki kontrolowanemu przepływowi informacji.

Teoria ewolucji: sfabrykowane dowody

ARCHEOPTERYKS

Ewolucjoniści mówili, że archeopteryks stanowi brakujące ogniwo między gadem a ptakiem. Oczywiście musieliby na dowód tego pokazać tysiące szczątków. Nie mieli tysięcy, mieli jednego „archeopteryksa”.  Cytuję raport w jego sprawie:

„Spór rozpoczął się, gdy sześciu naukowców, w tym sir Frederick Hoyle- brytyjski astronom . oświadczyli w czasopiśmie uniwersyteckim, że pióra okazu [archeopteryksa] zostały sfabrykowane w XIX w.- i że to oszustwo.”  

Zauważmy, że to oszustwo miało miejsce 2 lata po tym, jak Darwin opublikował swoją książkę.  Należało dostarczyć „dowodów” na prawdziwość  tez Darwina. Dalej raport mówi: „Jeden z badaczy, doktor Chandra Wickramasinghe, astrofizyk  wypowiadał się w brytyjskich czasopismach, że oszustwo przeprowadzono przez ludzi, którzy pokruszyli skałę wapienną i połączyli to z prawdziwymi „gadzimi” znaleziskami i dodali pióra. Hoyle i Chandra Wickramasinghe napisali książkę, w której dokładnie udokumentowali oszustwo- oboje są wysoko cenionymi naukowcami . Większość ewolucjonistów nie poprze czegoś, co miesza im szyki i psuje zamierzania. Jeśli chcesz to sprawdzić, wejdź do internetu i wyszukaj informacji o archeopteryksie i tym meteorycie -znajdziesz informację o tym, że naukowcy, którzy wykryli oszustwo, napisali o tym książki.

SZTUCZNY METEORYT

W 1864 w południowo-zachodniej Francji znaleziono fragment meteorytu. -utrzymywano, że meteoryt ten świadczy o tym, że życie pochodzi z kosmosu. Tego meteorytu nie przebadano jak należy przez ponad sto lat. Czy możecie sobie wyobrazić, że naukowcy przepuściliby taką szansę? Szansę na udowodnienie, że życie pochodzi z kosmosu? To trochę dziwne, mieć w zanadrzu dowód na pochodzenie życia z kosmosu i odłożyć go na półkę, zapomnieć o jego istnieniu na ponad sto lat. To jakby wziąć i odłożyć na półkę fragmenty skał z księżyca i patrzeć na nie sto lat. Prawda jest taka, że potrzebowano „dowodów” na potwierdzenie tez zawartych w świeżo opublikowanej książce Darwina. Pamiętajmy, był 1864 rok,  książka Darwina ukazała się w 1859. Pięć lat później pojawił się „dowód”.  Słynny naukowiec Louis Pasteur prowadził skutecznie obronę kreacjonizmu jako jedynego możliwego źródła życia- i ten „dowód” ukazał jak bardzo się „mylił” -bo, jak się okazało, „dowód” był oszustwem.  Francuski mikrobiolog [sto lat później] odkrył, że zlepiono go z kleju, nasion, węgla, żwiru i bibuły.  Czy słyszeliście kiedyś o sztucznym meteorycie, który w 1964 zidentyfikowano jako oszustwo? Bo ja nie. Kiedy czytam w Księdze Rodzaju, że na początku Bóg stworzył niebo i ziemię, przyjmuję to, bo nie byłem tam i nie mogę się sprzeciwić. Część ludzi się sprzeciwia. Jak napisano w Liście do Rzymian:

„Dążenia ciała i ludzkiej natury są przeciwne Bogu – nie poddają się Jego Prawu ani nawet nie są w stanie tego zrobić”. Rz 8:7 

Przyjmując teorię ewolucji robimy coś, co przychodzi naturalnie.

CZŁOWIEK Z JAWY

To dobry przykład na to, jak wybiórczo są traktowane informacje, jeśli służymy jakiejś ideologii.  „Odkrycia” dokonał Eugene Dubois w 1891. Odkopano małą cząstkę górnej czaszki, trzy zęby, ? i lewą kość udową. Te szczątki nie były znalezione w jednym miejscu, ale w odległości 70. stóp od siebie. Zostały odnalezione również w odległym od siebie czasie (około roku). Ale o tym dowiedziano się dużo później (ok. 210 m).  Oczywiście nie dało się wykazać, że te szczątki stanowiły pozostałości jednej osoby. 

Mając nieliczne szczątki naukowcy przeprowadzali zdumiewające dedukcje. Jeden z ewolucjonistów uważał, że człowiek z Jawy miał ogon, inny mówił, że odznaczał się wystającą szczęką. Takie coś nazywamy kreatywną rekonstrukcją a bardziej precyzyjnie: szarlatanerią. A szarlataneria jest powszechna w kręgach ewolucjonistów. Skonstruowano naturalnej wielkości model człowieka z Jawy i pokazywano w muzeach całej Europy.  Szczegółowy rysunek przedstawiał jego uczesanie  i ci wszyscy inteligentni ludzie, oglądający w czasopismach jego wizerunek, nie mieli pojęcia, że  oglądają portret kości udowej, trzech zębów i fragmentu górnej części czaszki. Sekret, którego nie ujawnił Dubois: znalazł on dwie ludzkie czaszki zagrzebane na tej samej wysokości i w tym obszarze poszukiwań, na której znalazł „człowieka z Jawy”. To oczywiście wyeliminowałoby „człowieka z Jawy” jako brakujące ogniwo: ludzie już istnieli.

Dubois, „odkrywca” człowieka z Jawy oświadczył przed śmiercią, że człowiek z Jawy nie był wcale małpoludem- czaszka należała do dużego gibona. Mimo tego, że się przyznał, dalej umieszczano informacje o człowieku z Jawy w podręcznikach. Część ewolucjonistów uważała Dubois za postać niegodną zaufania, ponieważ przyznał się do dokonania oszustwa.

CZŁOWIEK Z NEBRASKI

Słyszałeś o „człowieku z Nebraski?” Jeśli nie, posłuchaj tej historii. „Człowieka z Nebraski” „znalazł” w 1922 Harold Cook. Było to ważne „znalezisko”.  Co naprawdę znaleziono? POJEDYNCZY ZĄB. „Człowiek z Nebraski”- to pojedynczy ząb! To, co znaleźli: ZĄB!

 Profesor Henry Osbourne z Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku w mowie skierowanej do Amerykańskiego Towarzystwa Filozoficznego Filadelfii 28. kwietnia 1927 powiedział, że człowiek z Nebraski jest najstarszym znaleziskiem archeologicznym Ameryki Północnej i że to szczątki małpoluda, a świadczą o tym eksperci . Chociaż mieli tylko jeden ząb, pełni fantazji naukowcy  wsadzili ząb w czaszkę a czaszkę umieścili na szkielecie i nazwali to Hesperopithecus haroldcookii. Czy nie brzmi to wspaniale?… Jeden z profesorów powiedział, że ząb jest wart milion dolarów.

 Podobizna ‚człowieka z Nebraski’ ukazała się w londyńskiej prasie  24 czerwca 1922 -siedział w pobliżu swojej jaskini z żoną . Niezła dedukcja-na podstawie jednego zęba utworzyć podobiznę „człowieka z Nebraski” i jego żony! Czy to nie zadziwiające? Co mogą zdziałać naukowcy we współpracy z mediami… Kiedy kupujemy gazetę w niedzielę -czytamy ją i oglądamy- wierzymy historiom, które tam są napisane a ich autorami są ludzie tacy jak Harold Cook. Gdybyśmy takie coś przeczytali, bylibyśmy zdumieni- także oglądając obrazek jaskiniowca z żoną chodzącego w swoim futerku. Nauka to wiedza. Przypomnijmy: tamci naukowcy mieli POJEDYNCZY ZĄB. Przypomnijmy: tamci naukowcy mieli POJEDYNCZY ZĄB.

Gdyby znaleźć na przykład szydełko można by powiedzieć, że tu robiła obrusy babcia z Pasadeny w roku 1600, a na nogach miała różowe kozaczki- nagłówek: BABCIA Z PASADENY- i podobne nonsensy . Zrobili dokładnie coś takiego. Gdybym umieścił artykuł o babci z Pasadeny w prasie, ludzie powiedzieliby: TY WARIACIE! Przepraszam bardzo, czy nie było wariackie to, co zrobili ci ludzie, rysując jaskiniowca i wyciągając daleko idące wnioski mając jeden ząb? Nie powiedziałem jeszcze, co to za ząb. Otóż jest to ząb świński. Jeszcze lepiej niż w przypadku oszustwa z Piltdown, tam przynajmniej wykorzystano szczękę małpy i jej zęby.  Tu nie było nawet szczęki, a ząb dziwnego pochodzenia. Jeden z profesorów powiedział, że ząb jest wart milion dolarów.